Rozmawiając z moim mentorem dowiedziałem się na jakiej zasadzie działa Futex. Ich głównym celem jest zapewnić dużym graczom, profesjonalistom, dostęp do sprzętu i oprogramowania, dzięki któremu mogą dokonywać ogromnych transakcji w czasie rzeczywistym. Dodatkowo, gwarantują bardzo niskie koszty transakcji o których klienci indywidualni mogą tylko pomarzyć oraz dostęp do informacji bez opóźnień. Dzięki temu, że traderzy zbierają się w jednym miejscu, koszty stałe (jak np. bezpośrednie połączenie do giełdy czy wynajem biura) rozkładając się na więcej osób, zwiększają ich ostateczny zysk. Mając zapewnione wsparcie techniczne, traderzy nie muszą martwić się rozwiązywaniem problemów ze sprzętem czy połączeniem, mogąc w pełni skupić się na dokonywanych transakcjach. W zamian za takie idealne warunki, Futex pobiera drobną opłatę od każdej transakcji oraz dodatkowo kasuje opłatę nazywaną „desk fee” (czyli miesięczna opłata „za biurko”).To jest ich podstawowy model biznesowy. W zasadzie można by zapytać, czy nie lepiej było by tradeować samemu z domu, zamiast płacić takiej firmie? Odpowiedź jest prosta – tradując kilkoma kontraktami i trzymając pozycję przez dłuższy okres, możemy sobie pozwolić na drobne spowolnienia w połączeniu, w wykonywaniu transakcji czy niedokładne wykresy oraz większe prowizje, jakie oferują biura maklreskie klientom indywidualnym. Niestety trzeba pamiętać, że skalpowanie – uważane za metodę przynoszącą najbardziej systematyczne zyski – w takich warunkach jest niemożliwe. Wiele osób, które spotykam w biurze wykonuje dziennie setki transakcji sporych rozmiarów (dziesiątki a nawet setki kontraktów) w bardzo krótkim czasie. Przy takich rozmiarach trzeba jednak mieć sprzęt najwyższej jakości, ponieważ każda pomyłka, opóźnienie czy błąd liczone sąw dziesiątkach tysięcy. Dlatego tak ważny fakt jak bardzo niskie koszty transakcji powoduje ogromne oszczędności. Jest to bez wątpienia jeden z największych kosztów aktywnego day-tradera.